Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zadeklarował, że jeśli ustawa legalizująca uprawę, zbiór i zastosowanie w Polsce marihuany do celów medycznych pomoże "choćby jednemu dziecku", to "trzeba to zrobić" - twierdzi "Gazeta Wyborcza" powołując się na relację Doroty Gudaniec z Koalicji Medycznej Marihuany. Szef PiS podobno dwukrotnie zapewnił, że nie jest dogmatykiem i słowo "marihuana" w kontekście leczenia go nie przeraża. "Generalnie jestem za" - miał powiedzieć.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w Sejmie, 31 marca 2016 r. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Co zakłada projekt, który KMM przedstawiła Kaczyńskiemu? Lekarz specjalista, który zarejestrowałby się w specjalnym systemie ewidencji, w przypadku nieskuteczności leczenia konwencjonalnymi lekami mógłby wypisać pacjentowi zezwolenie na terapię medyczną marihuaną. Jej uprawą mógłby zajmować się każdy, kto uzyskałby zgodę Głównego Inspektora Farmaceutycznego (ten musiałaby skonsultować się przed jej wydaniem z Komendantem Głównym Policji) i kogo do hodowli marihuany przygotowałaby wykwalifikowana jednostka naukowa.
Projekt zakłada też utworzenie elektronicznej bazy danych, zawierającej rejestr lekarzy leczących medyczną marihuaną, listę wszelkich zgłaszanych przez pacjentów i lekarzy działań niepożadanych, które mogą wystąpić przy łączeniu marihuany z konwencjonalnymi lekami, oraz listę podmiotów, uprawiających medyczną marihuanę.
System zawierałby także informacje o aktualnej liczbie pacjentów objętych leczeniem oraz zużyciu ziela i żywicy konopi na potrzeby terapii. Taki rejestr mógłby także posłużyć do badań naukowych, zarówno epidemiologicznych, jak i statystycznych. Szczelność systemu ma gwarantować nadzór GIF i policji.
Projekt pozytywnie zaopiniowała sejmowa komisja ustawodawcza. Teraz o losach projektu zdecyduje marszałek Sejmu Marek Kuchciński - może skierować go do pierwszego czytania lub do prac w komisji zdrowia.