Matki, które po urodzeniu dziecka karmią je piersią, są o 50% mniej narażone na depresję poporodową – donosi czasopismo „Maternal and Child Health”.
Depresja poporodowa (PPD) jest stosunkowo częstym zaburzeniem psychicznym wśród kobiet, które właśnie zostały matkami. Metaanaliza, opublikowana w 1996 roku na łamach czasopisma „International Review of Psychiatry” wykazała, że rozwija się ona u 10–15% kobiet w ciągu roku po narodzinach dziecka. W późniejszych badaniach prowadzonych w USA odsetki te wahały się od blisko 12% do ponad 20%.
Z badań, jakie przeprowadziła dr Giulia Muraca-Muir z University of British Columbia w Vancouver wynikało, że na depresję najbardziej podatne są kobiety w wieku 40–44 lat, (występuje ona w tej grupie kobiet aż pięciokrotnie częściej niż u matek w wieku 35–39 lat).
Autorką najnowszych badań jest dr Maria Iacovou z Cambridge University. Po przebadaniu niemal 14 tys. matek z południowo-zachodniej Anglii doszła do wniosku, że kobiety, które po urodzeniu dziecka karmią je piersią, tak jak zamierzały, o 50% rzadziej wpadają w depresję poporodową.
Badacze zaznaczają jednak, że występuje również odwrotna zależność – matki, które zamierzają karmić swoje dziecko piersią, ale nie mogą tego robić, są aż dwukrotnie bardziej zagrożone tego rodzaju depresją.
Jak twierdzi dr Iacovou, karmienie naturalne chroni kobiety przed tzw. baby blues. W rozmowie z BBC ostrzega jednak, że grupą najbardziej zagrożoną depresją poporodową są te matki, które nie mogły karmić naturalnie, choć bardzo tego pragnęły. Nie ma jednak pewności, jak duże znacznie ma długość karmienia.