W regulaminie porządkowym wrocławskich żłobków miejskich znajduje się taki punkt: „Po przebytej chorobie dziecko może uczęszczać do żłobka, po przedłożeniu przez Rodziców/Opiekunów prawnych oświadczenia lub zaświadczenia lekarskiego o stanie jego zdrowia”. Dobrze, jeśli wystarczy oświadczenie opiekuna. Gorzej, gdy potrzebne jest zaświadczenie od lekarza, a tego wymaga coraz więcej żłobków i przedszkoli - zwraca uwagę Dolnośląski Związek Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców.
Fot. Pixabay.com
Rodzice muszą wtedy zabrać dziecko do przychodni, mimo że ostatnią rzeczą, jakiej ono potrzebuje po właśnie wyleczonej infekcji, jest kontakt z chorymi. Taka zbędna wizyta często kończy się następnym przeziębieniem. Nie mówiąc już o tym, że zdrowe dziecko blokuje niepotrzebnie miejsce u lekarza, na które czeka naprawdę chory malec.
Lekarze z DZLR-P podkreślają, że placówki opiekuńcze żądają takich zaświadczeń niezgodnie z prawem. – Obecnie obowiązujące przepisy nie przewidują konieczności przedstawiania zaświadczeń zdrowotnych w celu dopuszczenia dzieci do zajęć w żłobku lub przedszkolu – wyjaśnia Agata Sławin, lekarka rodzinna. – Tego rodzaju wymogi wynikają jedynie z przepisów wewnętrznych danej placówki, które są wiążące dla rodziców, lecz nie dla lekarzy.
Zgodnie z prawem, lekarz po pierwsze może odmówić rodzicowi wydania takiego zaświadczenia o stanie zdrowia dziecka. Po drugie, może za nie pobrać opłatę. Zazwyczaj jednak lekarze rodzinni czy pediatrzy, nie chcąc nikomu utrudniać życia, wystawiają dokumenty, o które proszą rodzice. Nie chodzi jednak tylko o brak podstaw prawnych, ale przede wszystkim o bezpieczeństwo najmłodszych pacjentów. Tym bardziej, że zaświadczenie lekarskie dzień później może się okazać nieaktualne, zwłaszcza po wizycie w przychodni i kontakcie z chorymi ludźmi.
– Badanie lekarskie przeprowadzone w danym dniu nie wyklucza, że w ciągu kilku następnych godzin lub doby rozwinie się u małego pacjenta infekcja. Nie ma więc żadnej gwarancji, że dziecko przyjmowane na drugie dzień rano do placówki będzie zdrowe – dodaje Agata Sławin.